Rozmowa z Jowitą Wrzesień, tegoroczną brązową medalistką mistrzostw świata i wicemistrzynią Europy
Co zdecydowało o tym, że wybrała pani akurat zapasy?
W mojej rodzinie nie było sportowych tradycji, ale zawsze lubiłam aktywnie spędzać czas i ciągnęło mnie do wszelakich sportów. W szkole chodziłam na SKS, chętnie uczestniczyłam w różnych zawodach. Absolutnie nie brałam zwolnień z lekcji WF-u (śmiech). To był mój ulubiony przedmiot.
Zapasy pojawiły się przez przypadek. W podstawówce moja nauczycielka WF-u, pani Izabela Jaźwińska, zaproponowała, żebym poszła do gimnazjum sportowego, bo widziała, że sport jest mi bliski i mam potencjał. Miałam iść na lekkoatletykę, na biegi długodystansowe, ale w gimnazjum, do którego się zapisałam, dyrektorem do spraw sportu był trener zapasów, pan Andrzej Nowak. Zbierał osoby do sekcji i mnie zachęcił. Zapasy spodobały mi się już na samej rozgrzewce z elementami akrobatyki. I tak to się zaczęło.
Kobiety walczą jedynie w stylu wolnym, a mężczyźni oprócz tego także w stylu klasycznym. Na czym polega różnica?
W stylu klasycznym zabronione jest to, na co pozwala styl wolny, czyli wykonywanie akcji „za nogi” – można chwytać przeciwnika tylko od pasa w górę.
Zapasy to swego rodzaju fizyczne szachy – istotne są w nich strategia oraz przewidywanie i wyprzedzanie ruchów rywala. Czy dużo czasu na treningach poświęca pani na kwestie taktyczne?
Tak, oczywiście. Przed ważnymi zawodami oglądamy i analizujemy walki przeciwniczek, by móc się przygotować na każdy scenariusz.
Czy to oznacza, że przygotowuje się pani pod kątem konkretnej rywalki i wszystko jest zaplanowane? Czy też zdarza się, że trzeba improwizować?
Zacznę od tego, że nie mamy z góry ustalonego rywala, losowanie odbywa się dopiero na dzień przed początkiem zawodów, więc trudno nastawić się tylko na jedną zawodniczkę. Nie da się ułożyć scenariusza walki pod każdą rywalkę. Dużo zależy od dnia, od przebiegu walki. Wszystko jest możliwe.
Niektóre pojedynki zapadają w pamięć. Najczęściej wspomina się te zwycięskie albo takie, w których przebieg nie był zgodny z koncepcją, z założeniami. Pamiętam również te potyczki, które obróciły się na moją korzyść w ostatnich sekundach. Na pewno ważna jest późniejsza analiza walk, bo oglądając je po zawodach, zawsze widzi się dużo więcej.
Bieżący sezon jest najlepszy w pani karierze – brąz mistrzostw świata i srebro mistrzostw Europy. W czym tkwi tajemnica tych osiągnięć i w ogóle sukcesu w zapasach?
Przede wszystkim w wytrwałości i ciężkiej pracy. Myślę, że dużą rolę odgrywają także mocna psychika, wiara w siebie oraz niepoddawanie się i walka do końca.
Jak oceniłaby pani poziom zapasów w naszym kraju? Czy dostrzega pani utalentowane i dobrze rokujące na przyszłość zawodniczki?
Poziom znacznie się podniósł, zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety. Świadczą o tym wyniki: z mistrzostw Europy przywiozłyśmy pięć medali, z mistrzostw świata – trzy. Nigdy wcześniej nie było takich osiągnięć.
Jak najlepiej zachęcić młodzież do uprawiania zapasów i sportu w ogóle?
Dzięki zapasom poznałam wielu wspaniałych ludzi, doświadczyłam ogromu pozytywnych emocji i radości z tego, co robię. Sukcesy, które osiągam, przynoszą satysfakcję. To najlepsza zachęta dla młodych. Ale nawet jeśli ktoś nie będzie zawodowcem, to warto pamiętać, że aktywność korzystnie wpływa na samopoczucie i wygląd. Dzięki sportowi możemy świetnie się czuć, dobrze wyglądać i czerpać radość z życia.