Home » Mówią mistrzowie » Masa kibiców robiła niesamowite wrażenie

Masa kibiców robiła niesamowite wrażenie

Rozmowa z Mateuszem Polaczykiem – srebrnym medalistą Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023 w kajakarstwie slalomowym (drużynowo)

Podczas Igrzysk Europejskich zdobył pan w drużynie z Dariuszem Popielą i Michałem Pasiutem srebro, choć nie obyło się bez zawirowań, głównie za sprawą Hiszpanów. Jak wspomina pan ten zawody?

Na starcie zawsze trzeba myśleć o wygranej – tak jest najłatwiej. Podczas Igrzysk Europejskich pojawiło się obciążenie startem u siebie w pierwszej konkurencji, bo mieliśmy duże szanse na medal. Udało nam się! Choć zamieszanie z Hiszpanami wywołało trochę stresu. Hiszpanie chcieli się przyznać, że dotknęli bramki, że te dwie sekundy kary im się należały, ale procedury na to nie pozwoliły. Chcieli zrzec się złota i uznać, że zwycięstwo należy się nam. Jednak sędziowie nie mogli zareagować, bo było to już po oficjalnym czasie. Technicznie nie było możliwości, by to zmienić, więc finalnie musiało wystarczyć nam srebro.

To były stresujące chwile?

Każdy chciał to już zakończyć, trwało to bardzo długo. Byłem tak zmęczony, że miałem dosyć czekania. Szczerze mówiąc, byłem zadowolony z tego srebra. Fajnie, że nasz zespół po raz kolejny potwierdził, że jest mocny, a na mistrzostwach świata dołożyliśmy brązowy medal w tym samym składzie.

Same Igrzyska Europejskie były świetną imprezą. Rzadko się zdarza, że tak niewielka dyscyplina tak dobrze się prezentuje. Masa kibiców przyszła na zawody, robiło to niesamowite wrażenie. Pamiętam, że na trybunach pojawiła się Maja Włoszczowska – sama mówiła, że zawody bardzo dobrze się oglądało w takim tłumie radosnej publiczności.

Fot. Borys Gogulski / Cyfrasport / Newspix.pl

Lubi pan wracać w rodzinne strony?

Wstąpiłem do klubu Zawisza Bydgoszcz, jednak cały czas jestem związany ze Szczawnicą. Tu jest mój dom rodzinny, moja trasa – miejsce, gdzie ciągle trenuję, przeprowadzam ostatnie szlify przed zawodami. Przyjeżdżam tu odpocząć mentalnie i jest mi tu najłatwiej. Woda, którą znam od dziecka, jest rzut beretem od domu. Szczawnica to wspaniałe miejsce do treningów, ale jest mi też po prostu bliska. Inni zawodnicy slalomowi, którzy pochodzą z mniejszych miejscowości w górach, też przyjeżdżają do swoich rejonów i tam trenują w spokoju, jeśli potrzebują wyrwać się z typowego reżimu i podróży po świecie. Czasami na sztucznych torach są problemy z techniką i wraca się do podstawy, więc dobrze to zrobić w miejscu, które się zna.

Ma pan ulubione miejsca wypoczynku w Małopolsce?

Dla mnie numerem jeden zawsze była Sokolica. Zdecydowanie to moje ulubione miejsce w Małopolsce. Okolice Durbaszki, Wysoki Wierch też są ciekawe. Sokolica jednak wygrywa, lubię się tam udać i wyciszyć. Z góry widać tylko Przełom Dunajca, okoliczne góry i Tatry. Docieram na jej szczyt dosyć nietypowo. Biorę kajak i przepływam na drugi brzeg rzeki w miejsca, gdzie wiem, że turystów nie spotkam. Zostawiam sprzęt w krzakach i wędruję na szczyt przez las, nawet poza głównym szlakiem. Jestem wtedy sam i to sprawia mi przyjemność. Lubię tam wyskoczyć szczególnie zimą czy późną jesienią, gdy flisacy nie pływają, jest martwy okres. Można oczywiście dotrzeć też na Sokolicę przez Krościenko, jest tam trasa na szczyt tej pięknej góry.


Mateusz Polaczyk (ur. 22 stycznia 1988 r. w Limanowej) – kajakarz górski, czterokrotny wicemistrz świata w slalomie w konkurencji K1 (2011 i 2015) oraz K1 × 3 (2013 i 2018), trzykrotny mistrz i dwukrotny wicemistrz Europy; wielokrotny brązowy medalista mistrzostw świata i kontynentu. Srebrny medalista Igrzysk Europejskich w kajakarstwie slalomowym (drużynowo), olimpijczyk z Londynu (2012).


 

Czytaj także

Skip to content