Home » Wielkie chwile » Medalowy spacer kobiet

Medalowy spacer kobiet

Po II wojnie światowej sportowcy bardzo szybko chcieli wrócić do treningów i rozgrywek. Mistrzostwa Polski odbyły się już w lutym 1946 r., zagrały drużyny męskie i żeńskie. Szybko okazało się, że siatkarze będą musieli się postarać, aby dorównać siatkarkom.

Choć siatkarze kadry narodowej intensywnie trenowali, w 1948 r. nie otrzymali zgody władz na wyjazd na Zachód i nie mogli wziąć udziału w mistrzostwach Europy w Rzymie. Rok później, podczas mistrzostw świata w Pradze, mierzyli się z dużymi oczekiwaniami, którym jednak nie sprostali. Jeszcze gorzej było na mistrzostwach Europy w Sofii w 1950 r. i niestety takie sytuacje powtarzały się aż do połowy lat 60., choć czasami zdawało się, że medal był już w zasięgu ręki. Słabe wyniki Polaków z lat 1962–1963 spowodowały, że nie zakwalifikowali się oni do pierwszych igrzysk olimpijskich, na których rozgrywano mecze siatkówki.

Za to na igrzyskach w Tokio (1964) mogły wykazać się polskie siatkarki. Nic dziwnego – panie już od czasów przedwojennych należały do europejskiej czołówki, a po wojnie całkowicie przyćmiły naszych siatkarzy. To one były prawdziwymi gwiazdami. Rok po roku zdobywały medale na niemal wszystkich międzynarodowych imprezach. Nie szkodziły im ani częste zmiany trenerów, ani siermiężne warunki i sprzęt, nie onieśmielały ich najsilniejsze drużyny świata (Czechosłowacja, ZSRS, potem Japonia) – zawsze podejmowały z nimi walkę.

Na otarcie łez naszym siatkarkom została pewność, że medal na mistrzostwach świata w Moskwie gwarantuje im start w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Igrzyskach, które miały nam przynieść pierwszy medal olimpijski w grach zespołowych.

Podczas pierwszych w historii igrzysk, na których siatkarze rywalizowali o medale, mecze rozegrało sześć drużyn (ZSRS, Japonia, USA, Polska, Rumunia i Korea Południowa) systemem kołowym (każdy z każdym). Swój pierwszy mecz Polki rozegrały z Amerykankami. Spotkanie trwało niecałą godzinę, a zwycięstwo przyszło naszym zawodniczkom z łatwością (3:0). W drugim secie Jadwiga Marko-Książek zdobyła 10 punktów z rzędu bezpośrednio z zagrywki. Korea Południowa również nie okazała się trudnym przeciwnikiem (3:0), inaczej niż ZSRS. Polska drużyna przegrała z nimi 0:3. Kilka dni później nasze zawodniczki przegrały z faworytkami – spotkanie Polska–Japonia zakończyło się wynikiem 1:3. Kluczowy okazał się dla nas 22 października 1964 r. Był to w zasadzie mecz o brązowy medal. Rumunki zwyciężyły do tej pory w dwóch spotkaniach, jednak z Polkami nie miały szans. Sety były krótkie, a nasze siatkarki wygrały je do 7, 6 i 8 punktów. Zawodniczki Stanisława Poburki wywalczyły brąz, pierwszy medal olimpijski w grach zespołowych dla naszego kraju.

Igrzyska olimpijskie w Tokio. Mecz z Rumunkami, który zadecydował o brązowym medalu dla Polek (zwyciężyły 3 : 0). Źródło: archiwum prywatne Krystyny Czajkowskiej-Rawskiej

Polki wróciły z Tokio z medalami, zachłyśnięte rozmachem tych igrzysk oraz zderzeniem z japońską nowoczesnością i techniką. W gomułkowskiej siermiężności szczytem marzeń było oglądanie zmagań z poślizgiem czasowym, w czarno-białym telewizorze. Tymczasem Japończycy jako pierwsi transmitowali olimpiadę w kolorze (w Polsce nakładano na telewizor barwne plastikowe paski, by dać złudzenie prawdziwych kolorów).

Nasze sportsmenki przygotowywały się do kolejnej dużej imprezy – mistrzostw świata w NRD w 1966 r. Tam jednak nieoczekiwanie pojawiły się problemy i międzynarodowe przepychanki. FIVB przeniosła te mistrzostwa najpierw do Peru, potem do Meksyku i w końcu do Japonii, przesunięto też datę na styczeń 1967 r. Tym razem organizacja zawodów przez Kraj Kwitnącej Wiśni spotkała się z powszechną dezaprobatą: Japończycy zrezygnowali z grania hymnów oraz zablokowali występ drużyn z NRD i Korei Północnej. Skończyło się na bojkocie MŚ m.in. przez państwa Europy Wschodniej.

Wobec olbrzymich kontrowersji MKOl postanowił zorganizować dodatkowy turniej kwalifikacyjny do IO 1968. Odbył się on jesienią 1967 r. w Slavonskim Brodzie (Jugosławia) i dla Polek była to jedyna szansa na olimpiadę.

Siatkarki miały już nowego trenera. Stanisław Poburka po sukcesie w Japonii dostał propozycję z Meksyku (tamtejsza kadra siatkarek miała wcześniej tego samego trenera co mężczyźni). Wyjechał w 1965 r. Z kolei w Polsce kadrę przejął Benedykt Krysik i wprowadził swoje porządki.

Pierwszym sprawdzianem dla nowego trenera był turniej kwalifikacyjny w Jugosławii. Na IO mogły jechać tylko dwie najlepsze drużyny, a obsada była mocna. Polki wygrały pierwsze mecze (Jugosławia, Bułgaria, Węgry) i stoczyły zaciętą walkę z Niemkami (NRD). Wygrały 3 : 2, jednak w kolejnym starciu nie dały rady Czechosłowaczkom. Pojedynek był dramatyczny – przy prowadzeniu w setach 2 : 0 kwalifikacja wydawała się pewna. Jednak później Polki przegrały trzy sety z rzędu.

Potem mogły już tylko czekać w napięciu, aż rozstrzygnie się mecz NRD – Czechosłowacja. Po dramatycznej walce Czechosłowaczki wygrały 3 : 2 i tym samym polski zespół był jednym z dwóch, które zdobyły bilet na olimpiadę.

Miesiąc później siatkarki pojechały na ME do Turcji, gdzie potwierdziły swoją klasę. W trudnym pięciosetowym meczu odegrały się Czechosłowaczkom za poprzednią porażkę. Podopieczne Krysika pewnie pokonywały kolejne ekipy, m.in. NRD i Węgry, rozgromiły Bułgarię 3 : 0. Jedynym zespołem, którego (ponownie) nie udało się pokonać, był ZSRS (0 : 3). Polki zdobyły srebrny medal – następny do kolekcji.

Jedną z wyróżniających się w tym turnieju, wybraną do najlepszej szóstki, była powołana do kadry w 1965 r. Halina Aszkiełowicz. Poza nią w Izmirze występowały brązowe medalistki z Tokio (Jakubowska, Ledwig, Czajkowska–Rawska), ale też nowe zawodniczki: Elżbieta Porzec i Janina Pluta.

Mimo że srebrny medal był przecież sporym sukcesem, polska prasa bardziej emocjonowała się brązowym medalem mężczyzn. Może dlatego, że sukces siatkarek traktowano jak coś oczywistego (w końcu już nas do tego przyzwyczaiły), a panowie przez wiele lat czekali na swój dobry czas. Panie miały natomiast otwarte drzwi i zaczęły się szykować na olimpiadę w Meksyku.

Reprezentacja Polski w siatkówce przed odlotem na igrzyska olimpijskie w Meksyku: Halina Wojno, Barbara Hermel-Niemczyk, Krystyna Jakubowska, Krystyna Ostromęcka, Wanda Wiecha, Lidia Żmuda-Chmielnicka, Maria Maleszewska z Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Zofia Szcześniewska, Krystyna Czajkowska-Rawska, Józefa Ledwig, trener Benedykt Krysik, Elżbieta Porzec, Jadwiga Marko-Książek, kuca Krystyna Krupa. Źródło: archiwum prywatne Krystyny Jakubowskiej

Trener Krysik do Meksyku wziął sprawdzony skład medalistek, uzupełniony o najzdolniejsze młode siatkarki, debiutujące na igrzyskach (Elżbieta Porzec, Wanda Wiecha, Lidia Żmuda-Chmielnicka, Barbara Hermel-Niemczyk, Halina Aszkiełowicz, Krystyna Ostromęcka).

Polki zagrały pierwszy mecz z Koreankami, a początek nie był łatwy. Przegrały dwa pierwsze sety i nie potrafiły przełamać dominacji rywalek. Zamiast grać w swoim stylu, szły na wymianę ciosów. Dwa kolejne sety były już inne, a emocje sięgnęły zenitu, gdy polskie siatkarki doprowadziły do wyniku 2:2. To był jeden z najdłuższych meczy na tych igrzyskach. Ponad dwie godziny zmagań zakończyło się wynikiem 3:2 dla Polski. Dzień później po wyczerpującej rozgrywce nasza reprezentacja grała z ZSRS, ale tego meczu nie można zaliczyć do najlepszych (0:3). Zaledwie dwa dni później Polki w świetnym stylu wygrały z USA (3:0). Z równą łatwością chciały pokonać zespół z Meksyku, ale spotkanie okazało się zaskakująco wyrównane. Dopiero w piątym secie przewaga Polek była wyraźna i ostatecznie wygrały 3:2. W meczu Polska–Japonia nasze reprezentantki okazały się słabsze i poległy 0:3. Jednak podczas tych igrzysk wygrały dwa ostatnie mecze z Czechosłowacją (3:0) oraz z Peru (3:1), dzięki czemu stanęły na podium i znów przywiozły do kraju brązowe medale.

 

Skip to content