Rozmowa z Jackiem Koziarowskim, prezesem zarządu WLKS Krakus Swoszowice
Klub Krakus Swoszowice kojarzy się dziś przede wszystkim z medalistą olimpijskim Rafałem Majką, który trenował tu na początku XXI wieku. Czy sławny kolarz jest tu jeszcze pamiętany?
Jak najbardziej! Nie tylko jest pamiętany, nie tylko pracuje tu jego pierwszy trener i odkrywca jego talentu, pan Zbigniew Klęk, ale i sam Rafał stale o nas pamięta. Bierze na przykład udział w zgrupowaniach zimowych zawodników młodej kadry, mobilizuje młodych sportowców, dla których takie spotkanie jest prawdziwą przygodą. Pomaga nam też finansowo. Ostatnio przeznaczył środki na zakup profesjonalnych strojów dla zawodników, od czasu do czasu dostarcza też sprzęt. Mogę śmiało powiedzieć, że Rafał Majka to wzór sportowca, któremu światowy sukces nie przesłonił pamięci o własnych korzeniach.
Czy jego olimpijski sukces przyczynił się do wzrostu popularności WLKS Kraków Swoszowice i – szerzej – do trenowania kolarstwa?
Myślę, że tak. Trzeba jednak pamiętać, że sekcja kolarska naszego klubu doczekała się aż trzech olimpijczyków. W 2008 r. w Pekinie wystartował nasz wychowanek, późniejszy mistrz Polski, Tomasz Marczyński. Z kolei na igrzyskach w Rio 2016, w których Rafał Majka zdobył swój słynny brąz, wystąpiła Kasia Niewiadoma, zajęła tam 6. miejsce. Kasia brała udział także w igrzyskach w Tokio 2020 i choć nie sięgnęła po medal, to jako dwukrotna mistrzyni Europy i dwukrotna zdobywczyni brązu w mistrzostwach świata jest uznawana za jedną z najlepszych polskich kolarek szosowych.
Kasia Niewiadoma i Tomasz Marczyński stale utrzymują kontakt z klubem i niewątpliwie przydali mu prestiżu. Nie ulega wątpliwości, że w Małopolsce nie ma drugiego klubu sportowego z tak prężnie działającą sekcją kolarską i wysokim poziomem wyszkolenia jak Krakus Swoszowice. Dlatego trudno mi ocenić, czy sukcesy wychowanków Krakusa przekładają się na większą liczbę osób trenujących kolarstwo w naszym klubie. To działa raczej tak, że jeśli młody człowiek poważnie myśli o kolarstwie, a rodzice lub instruktorzy widzą w nim talent, to często taki zawodnik trafia finalnie do naszego klubu. Niewątpliwie jednak sukcesy Kasi, Rafała, Tomka i im podobnych osób przyczyniły się do tego, że coraz więcej Polaków interesuje się kolarstwem i chce je uprawiać.
Jak wcześnie trzeba zacząć trenować kolarstwo, aby sięgnąć po medale?
To zależy od wielu rzeczy. Niewątpliwie od talentu, ale też pracowitości i wytrzymałości młodych zawodników, a w dużej mierze także od tego, czy i kiedy trafią na odpowiedniego trenera. My możemy się poszczycić jednym z najlepszych polskich szkoleniowców kolarskich. Pan Zbigniew Klęk pracuje w Krakusie Swoszowice od 1974 r.
i to właśnie on wychował Rafała. Znalazł go, wciągnął w kolarskie tryby, pomagał zdobywać kolejne medale i stał się dla niego drugim ojcem – po śmierci tego prawdziwego. To pan Zbigniew trenował Tomka Marczyńskiego i Kasię Niewiadomą, którą znalazł daleko od Krakowa, bo w Ochotnicy. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że nie odnieśliby sukcesów, gdyby na niego nie trafili.
Trudno mi podać uniwersalną receptę w stylu: jeśli chcesz zdobywać medale, to musisz zacząć jeździć w wieku ośmiu lat. Jak wspomniałem, to zależy od wielu czynników: od samego zawodnika, ale i od tego, jak potoczą się jego dalsze losy. Warto natomiast pamiętać, że każda sportowa przygoda powinna zacząć się od „zabawy w sport”, podczas której trener poznaje zdolności i zaangażowanie dziecka i rozwija je poprzez wprowadzanie nowych elementów oraz współzawodnictwo. Tak jest w naszym klubie i w wielu innych. Dlatego pierwszy krok do olimpijskich sukcesów na miarę Rafała Majki i innych wspaniałych reprezentantów Polski to po prostu zapisanie się na zajęcia sportowe do klubu, który oferuje zajęcia w wybranej przez młodego człowieka dyscyplinie sportu.
Kolejnym wielkim atutem Krakusa Swoszowice, obok znakomitej sekcji kolarskiej, jest infrastruktura jeździecka. Stajnie i ujeżdżalnie nie są w klubach na porządku dziennym.
Rzeczywiście, Ośrodek Jeździecki WLKS Krakus Swoszowice jest czymś, co wyróżnia nas na tle lokalnych klubów sportowych. Jeździectwo staje się coraz popularniejsze. Niewątpliwie to jedna z najbardziej stylowych i eleganckich dyscyplin sportowych i może dlatego przez lata była uznawana za sport elitarny – choć powoli to się zmienia.
Uprawianie jeździectwa na poziomie amatorskim jest bardziej kosztowne niż w przypadku innych dyscyplin. Mimo to nie narzekamy na brak chętnych. Staramy się właśnie o zgodę na budowę drugiej hali, aby umożliwić jednoczesne prowadzenie zajęć rekreacyjnych i sportowych. Obecnie stacjonuje u nas ok. 60 koni, przy czym w ok. 90% są to konie prywatnych właścicieli, którzy jeżdżą w naszych barwach. Zapraszamy każdego, komu marzy się spróbowanie sił w jeździectwie. Instruktorki na pewno dobiorą i konia, i trening do umiejętności danej osoby. Proponujemy zajęcia dla osób, które po raz pierwszy chcą wsiąść na siodło, dla tych, którzy mówią: „Kiedyś jeździłem, ale nie wiem, ile jeszcze pamiętam”, jak również dla zawodników przygotowujących się do zawodów.
Czy wśród wychowanków sekcji jeździeckiej Krakusa są sławy na miarę Katarzyny Niewiadomej i Rafała Majki?
Trudno to porównywać, bo w polskim sporcie mamy mniej światowych sukcesów jeździeckich niż kolarskich, przynajmniej współcześnie. Zawodnicy z naszego klubu wciąż dostają się do dziecięcej, juniorskiej i młodzieżowej reprezentacji Polski zawodników. Startują z orzełkiem na piersi – i to jest chyba najważniejsze. Później, tak jak w kolarstwie, drogi najlepszych zawodników rozchodzą się z pierwszym klubem, bo nie jesteśmy w stanie zapewnić im warunków do uprawiania sportu jeździeckiego na profesjonalnym poziomie. Taka jest kolej rzeczy. Jesteśmy jednak dumni, że zaczynali u nas tacy zawodnicy jak Aleksandra Lusina – pierwsza Polka w top 100 rankingu światowego, dwukrotna mistrzyni Polski i uczestniczka światowych igrzysk jeździeckich w Kentucky (2010), czy Aleksander Jarmuła – były zawodnik i wielokrotny mistrz Polski, a obecnie trener i sędzia.
Który sport – patrząc na zainteresowanie poszczególnymi sekcjami w klubie – jest dziś wyjątkowo popularny wśród dzieci i młodzieży?
Obydwie sekcje, czyli kolarska i jeździecka, mają już zasłużoną renomę i są wizytówką naszego klubu. Gdybym jednak miał wymienić dyscyplinę, która od lat cieszy się niesłabnącą popularnością, byłaby to piłka nożna. W sekcji piłkarskiej mamy obecnie ok. 250 dzieci. Grupy są podzielone na sportowe i rekreacyjne, aby każdy znalazł coś dla siebie – zarówno dzieci, które chcą związać swoje życie ze sportem i są gotowe do niemal codziennych treningów, jak i te, które raz lub dwa razy w tygodniu chcą się po prostu wybiegać. Jedno i drugie jest potrzebne i przynosi nieocenione korzyści.
Oczywiście jako prezes – a kiedyś także zawodnik klubu sportowego – z całego serca dopinguję rodziców uzdolnionych sportowo dzieci i zachęcam ich, aby dali szansę swoim pociechom. Czasem widzę niepokój wśród rodziców, których dzieci odnalazły w sobie żyłkę sportową. Rodzice planowali, żeby dziecko trochę sobie pobiegało, i są zaniepokojeni, że treningi wpłyną niekorzystnie na oceny w szkole. Proszę mi jednak wierzyć, że jeśli ktoś ma talent i sumienność, to umie połączyć sport z nauką. Obserwuję dzieciaki, które wstają o piątej rano, żeby i lekcje odrobić, i zdążyć na trening. Widzę w ich oczach pasję. Sport jest całym ich życiem, zasypiają szczęśliwe i spełnione. Dla takich zawodników chce się zrobić wszystko.
Oczywiście nie wymagam takiego zaangażowania od każdego. Jeśli ktoś chce tylko wyładować energię w grupie – serdecznie zapraszamy! Dziś już wiemy – i nie mają co do tego wątpliwości lekarze, fizjoterapeuci ani psychoterapeuci – że organizm jest całością. Dobrostan fizyczny i psychiczny zawsze idą w parze. Można by wymienić tysiące powodów, dla których warto uprawiać amatorski sport: od dotlenienia i zaspokojenia potrzeby ruchu i bycia w zespole, przez rozwój mięśni, kontrolę masy ciała i ćwiczenie kondycji, po umiejętności społeczne. Żyjemy w świecie ciągłego stresu. Dzieci w podstawówce konfrontowane są z egzaminem ósmoklasisty, licealiści – z wielopoziomową maturą, dorośli – wiadomo… A sport jest doskonałym wentylem bezpieczeństwa, pozwala na reset. Dlaczego z tego nie skorzystać? Nie znam chyba nikogo, kto by po latach powiedział: „Żałuję, że uprawiałem sport”.
A gdyby miał pan zachęcić do przyjścia do waszego klubu i spróbowania przygody ze sportem, co by pan powiedział młodym ludziom i ich rodzicom?
Jestem obecnie prezesem klubu sportowego – podkreślam, że pełnię tę funkcję społecznie – ale kiedyś byłem jego zawodnikiem. I właśnie z punktu widzenia wychowanka klubu chciałbym się wypowiedzieć. Od 7. roku życia spędziłem w klubie kolejnych 15 lat, uprawiając sport. Trenowałem jeździectwo, grałem też w piłkę i jeździłem na rowerze. Klub mnie wychował i nauczył wielu rzeczy: wytrwałości, odpowiedzialności, aktywności, wymagania od siebie, ale i świadomości tego, że zawsze mogę liczyć na innych i swój zespół. Choć nie odniosłem spektakularnych sukcesów sportowych, to wszystko, co wyniosłem, wielokrotnie punktowało w moim dorosłym życiu. Pomogło mi wyznaczyć sobie cele i dążyć do ich realizacji, stworzyć firmę, jaką sobie wymarzyłem, i prowadzić ją z szacunkiem dla ludzi. To, co teraz robię w klubie, jest formą mojego podziękowania za wszystko, co mi dał. Nie jestem jedyny, bo w Krakusie jest masa wspaniałych, zaangażowanych ludzi, którzy wracają tu, żeby odpłacić się za wyniesione stąd wartości. Dość wspomnieć Mieczysława Porębę, niegdyś wspaniałego zawodowego kolarza, który ścigał się we Francji, a w tej chwili wspiera sekcję kolarską. Dzięki niemu wielu utalentowanych młodych ludzi może jeździć na profesjonalnie serwisowanych rowerach. Taka wspólnota tworzy się pomiędzy ludźmi, dla których sport stanowi sposób na życie. Jeśli chcecie spróbować takiego życia w wielopokoleniowej sportowej rodzinie – zapraszamy do klubu!