Ostatnie sukcesy Igi Świątek sprawiły, że zainteresowanie tenisem w Polsce ożyło. Nie ma się czemu dziwić, w końcu osiągnięcia naszej zawodniczki są imponujące – w młodym wieku, po serii zwycięstw, została liderką rankingu WTA. Warto zatem przypomnieć historię jej poprzedniczek: Jadwigi Jędrzejowskiej, pierwszej polskiej finalistki Wimbledonu, oraz Agnieszki Radwańskiej, jednej z naszych najbardziej utytułowanych zawodniczek.
Kopciuszek z kortów
Jadwiga Jędrzejowska (1912–1980) lubiła powtarzać, że urodziła się na korcie – dom, w którym przyszła na świat, był położony tuż obok kortów tenisowych krakowskiego Akademickiego Związku Sportowego. Pochodziła z ubogiej rodziny, więc już jako dziecko wpadła na pomysł, że spróbuje nieco dorobić, zbierając piłki na korcie. Pewnego razu dostała do ręki rakietę i wtedy okazało się, że ma talent. W wieku 13 lat została członkinią krakowskiego AZS-u, z którym i tak była od jakiegoś czasu związana. Jak wspominała po latach, atmosfera w związku nie była zbyt dobra. Tenis uważano wówczas za sport elitarny, a członkinie klubu nie traktowały poważnie nastolatki z ubogiej rodziny i nie chciały, by partnerowała im na korcie. Przez tę niechęć Jędrzejowska była zmuszona trenować z chłopcami. Wyszło jej to na dobre: dzięki temu wyrobiła sobie swoje najbardziej charakterystyczne uderzenie – silny forhend. Nie miała również pieniędzy na zakup przepisowego stroju na kort, czyli białej sukienki i pończoch, dlatego aby umożliwić jej występy, nabyto je z środków klubowych.
Finalistka Wimbledonu
Pierwsze zwycięstwa przyszły dość szybko. Już w wieku 20 lat Jędrzejowska zdobyła swój pierwszy tytuł mistrzyni Polski, a w ciągu trwającej wyjątkowo długo kariery powtórzyła to osiągnięcie ponad 60 razy w różnych konkurencjach (mikście, deblu i solo). Jej sukcesy międzynarodowe trudno zliczyć, brakuje oficjalnych statystyk.
W 1937 r., po kilku latach startów, udało jej się w końcu awansować do finału Wimbledonu. Przegrała dopiero z Brytyjką Dorothy Round (2:6, 6:2, 5:7). Mecz był wyjątkowo wyrównany, a niektórzy specjaliści po jego zakończeniu komentowali, że Jędrzejowska sprawiała wrażenie, jakby bała się wygrać. Polska zawodniczka bardzo przeżyła porażkę, mówiła później, że miała ochotę schować się pod kołdrą i płakać. Postanowiła jednak wyjść z szatni z podniesioną głową i porozmawiać z prasą. Za zajęcie drugiego miejsca dostała zawrotne 3,5 funta.
Sukcesy przerwał wybuch II wojny światowej, ale po wojnie Jędrzejowska szybko wróciła na kort. W kraju wciąż nie miała sobie równych, lecz wojenna zawierucha zabrała jej kilka lat kariery i wpłynęła negatywnie na stan zdrowia i kondycję. Mimo to dawna wicemistrzyni Wimbledonu profesjonalnie występowała i wygrywała jeszcze długo po 40. roku życia i nawet po oficjalnym zakończeniu kariery wciąż pojawiała się na korcie. Twierdziła, że nie potrafi przestać grać. Zmarła 28 lutego 1980 r. w Katowicach, ale została pochowana na cmentarzu Rakowickim w swoim rodzinnym Krakowie.
„Isia” z Krakowa
Na powtórzenie osiągnięcia Jędrzejowskiej – awans polskiej tenisistki do finału Wimbledonu – trzeba było trochę poczekać. Udało się to dopiero Agnieszce Radwańskiej, która w 2012 r. grała w nim z Sereną Williams. Nasza zawodniczka w wywiadach z dumą wspominała, że bardzo się cieszy z możliwości powtórzenia sukcesu wybitnej poprzedniczki i krajanki. Urodzona 6 marca 1989 r. Radwańska, podobnie jak Jędrzejowska, wcześnie wzięła do ręki rakietę i zaczęła odnosić pierwsze sukcesy. Już jako kilkulatka wygrywała zawody, a w 2005 r. zwyciężyła w juniorskim turnieju Wimbledonu (powtórzyła to w 2018 r. Iga Świątek).
Od 2006 r. kariera Radwańskiej rozwijała się błyskawicznie. Polka występowała na najbardziej prestiżowych kortach świata i w sumie wygrała 20 turniejów zaliczanych do prestiżowego WTA Tour. W latach 2012 i 2016 została sklasyfikowana jako druga tenisistka na świecie. Specjaliści mówili, że jej gra jest pełna finezji i sprytu, nie polega tylko na wykorzystywaniu siły fizycznej. W trakcie swojej kariery Radwańska wygrała praktycznie ze wszystkimi czołowymi zawodniczkami na świecie, nie udało jej się jedynie nigdy oficjalnie pokonać Sereny Williams (zwyciężyła z nią w nieuznawanym w rankingach Pucharze Hopmana). Polka wystąpiła również dwukrotnie na igrzyskach olimpijskich – w Pekinie oraz w Londynie, a na tych drugich jako pierwsza tenisistka w historii polskiego sportu była chorążym reprezentacji. Powszechnie lubiana „Isia” zdecydowała się na zakończenie kariery sportowej w 2018 r.
Sztafeta pokoleń
Pałeczkę po niej przejęła młodziutka, urodzona 31 maja 2001 r. Iga Świątek. W 2018 r. zdobyła złoty medal w grze podwójnej dziewcząt na Letnich Igrzyskach Olimpijskich Młodzieży. Od 2019 r. Świątek startuje w rozgrywkach seniorskich. Jej kariera rozwija się imponująco – Polka zaliczyła dotychczas kilkadziesiąt zwycięstw w turniejach WTA, a ich liczba ciągle rośnie. 10 października 2020 r. dokonała historycznego dla polskiego tenisa wyczynu: w znakomitym stylu zwyciężyła w finale turnieju na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu. Po przerwaniu kariery przez Australijkę Ashleigh Barty w marcu 2022 r. Iga jako pierwsza Polka została najwyżej notowaną tenisistką na świecie. Pozostaje nam tylko jej kibicować i liczyć, że ta świetna passa potrwa jeszcze długo.